Zima, której nie było

Mała czekała na zimę. Wszyscy wokół ją straszą, że zima jest taka… nieprzyjemna. Dziewczynka chce się przekonać, czy tak jest naprawdę. Ale zima nie przychodzi, a zimowe buty stoją w kącie.
-Czy zima przyjdzie? Czy spadnie śnieg? Czy założę swoje śniegowce?- Po prostu witajcie w świecie Małej!

Większość z nas patrząc za okno nie może uwierzyć w datę w kalendarzu. Znajdą się pewnie i tacy, którzy zdecydowanie przywykli już do naszej „niby zimy” i z uśmiechem pod nosem, pomrukują coś o śniegu na Wielkanoc. Z tego względu nie mogłam przejść obojętnie obok takiego tytułu „Zima, której nie było”, a co zabawniejsze dziś pogoda przywodziła bardziej na myśl przyjemny początek wiosny, niż końcówkę stycznia.

Katarzyna Minasowicz wręcza nam książkę, która z miejsca zaciekawia obie strony. Kochany dorosły w mgnieniu oka zauważysz, jak zabawne, a jednocześnie lekko dziwne, bywają komunikaty jakie otrzymuje od Ciebie dziecko co do szanownej pory roku- zimy. No cóż ja chyba bym się w niej nie zakochała biorąc pod uwagę wypowiedzi mamy co do ubiory i entuzjazm taty co do śniegu. Wesoły Ciekawski, tobie na pewno spodoba się rozwikłanie zagadki, w towarzystwie Małej, czym lub kim jest „ta zima”.

Jeśli chodzi o naszą bohaterkę, jest to po prostu Mała oczywiście z dużego „M”, która doskonale prezentuje nam jak trudnym zadaniem dla dzieci bywa czasem zrozumienie na pozór dość oczywistych zjawisk, zwłaszcza, że prezentują się całkiem inaczej niż wszyscy sobie wyobrażają.

To co stanowi rewelacyjną wizytówkę książki, to proporcja obrazków i tekstu na stronie. Autorka posłużyła się minimalistycznymi ilustracjami na białym tle. Spytacie więc czy jest czym się tu w takim razie zachwycać? Odpowiem bez wahania, że owszem jest czym. Ilustracje obrazują jedynie mały wycinek tekstu, dzięki czemu nasz Wesoły Ciekawski może swobodnie spróbować opowiedzieć nam na ich podstawie o tym co zapamiętał lub stworzyć własną wersję historii. Jeśli mamy już do czynienia z czytelnikiem, autorka także wychodzi mu naprzeciw. Przeładowane ilustracjami karty książek nie pomagają w skupieniu się na odczytywaniu literek. Proste obrazki, duży druk i białe tło idealnie nadają się do treningu samodzielnego czytania.

Na koniec wisienka na torcie! W książce znajdziemy gotowy scenariusz na zabawę z dziećmi za równo starszymi jak i młodszymi. Pani Katarzyna, fantastycznie opowiada
o prostych pomysłach taty, które bez problemu możemy przenieść na grunt własnego mieszkania i sprowadzić zimowe szaleństwa w swoje progi nawet, gdy białego puchu jeszcze w tym sezonie nie było.
Chociaż cierpliwości bo przecież… ale o tym opowie już wam Mała!

P.S – zimowe zabawy sensoryczne możecie śmiało wypróbować w swoim przedszkolu a nawet w domu zapraszając Jagodowego Misia na warsztaty. Sprawdźcie koniecznie!